Kamery internetowe i stacja METEO Cedzyna - ŻKM BRYZA 

O Klubie Główna Szkolenie Rejsy Regaty Świętojańskie Ogłoszenia Linki Kontakt
 

Regaty w kanale La Manche - Royal Ocean Racing Club.

W dniach 23.04.2010 do 01.05.2010 ruszyła kolejna wyprawa ekipy Klubu Bryza Wyzwanie obejmowało rejs na jachcie regatowym s/y FOURWINDS

na trasie HARWICH - NEWHEVEN - PORTSMOUTH- COWS-PORTSMOUTH
23.04.2010 po wylądowaniu w Londynie jak przystało na żeglarzy razem z wiernym kompanem Adamem postanowiliśmy nie zwiedzać Londynu tylko od razu udać się nad morze. W piątek późnym wieczorem dotarliśmy do Harwich. Polecamy podróż autobusem dość że piętrowy to w dodatku przez 2 godziny zwiedzaliśmy angielską wieś. Na prawdę malownicza podróż. Po dotarciu na dek powitał nas zespół który prowadził jacht z Polski. Skipper Marcin zwany Jezusem i jego dziewczyna. Zajęło im to 2 tygodnie za co powitaliśmy ich w iście polski sposób ;-)) do wczesnych godzin porannych. Co do poru Harwich jest to duży port w którym są przystanie dla wszelkiego rodzaju zjawisk pływających. Na mnie największe wrażenie zrobiły odchodzące w zapomnienie Latarniowce.

Następnego dnia po krótkim zwiedzaniu ruszyliśmy w morze w kierunku Ramsgate i Dover. Wiało spokojnie do 4B więc był czas na opowieści i bliższe zapoznanie się z naszym niesamowitym Kapitanem Wieśkiem Krupskim. Do wieczora naprzemiennie działaliśmy z Adamem na sterze. Ramsgate i Dover osiągnęliśmy ok. 1 w nocy.

Pływanie w tym cudownym zakątku świata jest moim zdaniem utrudnione przez bardzo duży ruch statków i wraki które czasami są na bardzo małych głębokościach. W nocy trochę zdechło ale nad ranem Eol (bóg wiatrów) powiedział płyńcie dzieci moje 5-6B i wtedy dowiedzieliśmy się dlaczego Tango którym płynęliśmy miało znamię łajby REGATOWEJ. DZIALO SIĘ OJ DZIAŁO p.s. dziękuję kapitanowi że nie od razu refowaliśmy :-))

Czym bliżej wieczora zaczęło nam dokuczać wyziębienie i dlatego padł rozkaz od kapitana "chcę rano zjeść spokojnie śniadanie".

Ależ nam się buzie cieszyły. Jest port, Chartplotter pokazuje Brighton lecimy, ale stop to różowe miasto - nie jesteśmy uprzedzeni ale woleliśmy coś mniej Tęczowego. 2 godziny później ekipa ruszyła w Newheven do tawerny na małą piane. Następny dzień był niesamowity na naszym kursie spotykaliśmy rybaków którzy stawiali sieci nieco musieliśmy przez to uważać ale żaden z nich nie omieszkał nas pozdrowić po tym jak zobaczył banderę.

Wieczorną atrakcją był zachód słońca nad wyspą Widm i wejście do Portsmouth. Pierwsza lekcja pływów - wejście do mariny prędkość jachtu 6 węzłów siła prądu przeciwnego do 4. W pewnym momencie mieliśmy uczucie cofania a mocy dodawała godzina 0200. Następny dzień to odpoczynek prawdziwy całodzienny połączony ze zwiedzaniem muzeum ROYAL NAVY(w artykule MUZEA OKRĘTY szczegóły HMS VICTORY) i zakupami.

Na zdjęciu pomnik marynarzy ROYAL NAVY poległych w walce. Kolejny dzień upłynął na treningu regatowym czyli żagle, żagle, żagle. Dzień zakończył się interwencją Policji ponieważ nie wyczuli naszych intencji i nie podobało im się że wchodzimy do portu na spinakerze 80m2. Sztywni ci Angole.

Kolejny dzień to przejście do Cows kolebki żeglarstwa regatowego i odwiedziny w siedzibie RORC. W trakcie zwiedzania nie ominęliśmy miejsca startu Pierwszych America`s Cup. Najbardziej rozbawiła nas tabliczka ostrzegająca przechodniów przed wybuchami armatnimi. Po kolacji jak przystało kapitan zarządził nocne pływanie do godziny 2330 na wodę i żagle, żagle, żagle no i oczy dookoła głowy bo ruch tam jest większy nie na Marszałkowskiej w Warszawie. W celach leczniczych po takim wydatku energii Kapitan zarządził wieczór muzyczny w pobliskim Szynku. Rano przy wietrze 24-26 węzłów zamieniliśmy FOURWINSA w motorówkę tak pięknie wiało na od rufy i pieronem wróciliśmy do PORTSMUTH Reszta dnia upłynęła na przygotowaniach do regat w tle pięknej SPINAKER TOWER przy której ostanowiliśmy zacumować.

Reszta to już regaty o których napisze ADAM ten mniejszy na zdjęciu. Z całego serca dziękuję KAPITANOWI WIEŚKOWI za naukę Żeglarstwa i nie zapomnianą lekcję życia oraz Adasiowi za czapkę, będzie wiedział on i załoga. P.S. na morzu człowiek się nie boi on tylko szczerze rozmawia z Bogiem CZAS NA MORZE

fot. Załoga rejsu.

  O Klubie| Główna | Szkolenie | Rejsy | Regaty Świętojańskie | Ogłoszenia | Linki | Kontakt  
   
Copyright 2007 Home & AlmSun &  TGV& AlmSun &  ŻKM BRYZA